Zanim Gregor Samsa obudzi się pewnego dnia z niespokojnych snów i stwierdzi, że zmienił się w łóżku w potwornego robaka, na scenę wkraczają śmieciarze, którzy ze znojem godnym żuka gnojaka zbierają, sortują i rejestrują w stosach akt śmieci. W adaptacji “Przemiany” Grzegorza Jaremki idea recyklingu nie sięga jedynie odpadów, ani nawet samego transferu człowieka w owada, a jest początkiem teatralnego eseju o przynależności klasowej i kapitalistycznej panoramie świata.

W scenariuszu Mateusza Górniaka panuje ustrojowy pracocentryzm. Podporządkowanie się nowym wymogom, wyśrubowanym normom i robotnicza użyteczność legitymizują byt. W wyniku opresji, przebodźcowania oraz niesprostania ssącej sile konsumpcyjnej czarnej dziury, Gregor Samsa (fenomenalny Bartosz Bielenia) wychodzi z zaistniałej sytuacji w iście dżentelmeński sposób i zamienia się w robaka. Przywdziewa na siebie materiałowy kokon, rajstopowe odnóża i barykadując się w namiocie lub raz po raz przemykając na wózeczku, zostawia na scenie rodzinę, która musi dostosować się do nowego modelu familii.

By sprostać opłatom za rachunki, głowa rodziny (Piotr Polak) sprzedaje duszę szefowi MPO (kryjącego się za maską Maxa Headrooma, ale przywodzącą też na myśl te bohaterów z, nomen omen, “Trash Humpers” Harmony’ego Korine’a) i staje się schizofreniczną syntezą tożsamościową mieszczucha-proletariusza. Symbolem tego klasowego rozdwojenia jaźni jest kostium, będący w połowie płaszczem, w połowie uniformem śmieciarza. Postępujący w rodzinie kryzys budżetowy zmusza do wciśnięcia się w kąt własnego domu i oddania pokoju dla podnajmującego mieszkanie dentysty. W dojmującym monologu córki (Ewelina Pankowska) perspektywa przemiany w robaka staje się nęcącą możliwością ucieczki od kapitalistycznie post-nuklearnego świata, gdzie jedynie pod postacią karalucha można przetrwać konsumpcyjną falę uderzeniową.

Pochowajcie mnie z dziwką lub jako surowiec wtórny.

Koza – “Weź sobie jakieś zdanie z Nagiego Lunchu po prostu”

Bohater Bieleni żegna się z widownią, chowając się w kuble na śmieci i znika w jednym z kilkunastu porozrzucanych po scenie worków. W wieńczącej sztukę scenie dyrygowania koncertem warkotu smieciarek, na ekranie pojazdy zwijają się na moment do śmieciowej lemniskaty – ironicznie świadczącej, że jakikolwiek recykling i wieczny powrót pod inną postacią zaczyna się przecież od wylądowania w gąszczu innych odpadów.

Tags: , , ,

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com