Kocham Jerzego Skolimowskiego. Kiedy Wajda, Konwicki, Kawalerowicz produkowali się, żeby jak najmocniej uderzyć w piszczel hulajnogą, by przypomniały ci się polaku twoje narodowe traumy i lęki, Jerzy się po prostu dobrze bawił. Nie mówię teraz, że dorobek wyżej wymienionych chłopaków należy puścić w zapomnienie (ba, zdarzało im się popełnić przyjemniaczki). Ale po prostu Skolimowski odkrył że zamiast uderzania tą hulajnogą po piszczelu można na nią wsiąść, przejechać się i całkiem dobrze spędzić czas.
Skolimowski ma tę mistrzowską umiejetność defragmentaryzacji narracji. Jest to tak niewymuszone a przy tym na tyle precyzyjne, że człowiekowi aż się morda cieszy. Walkower przypomina patent pisania historii na kartce i zaginania jej na przedostatnim zdaniu. W ten sposób każda kolejna scena wynika tylko z poprzedniej, ale jednak ta poprzednia nie znalazła się tam przypadkiem. Wszystko pozostaje w ciąganym ruchu. “Oj, nie można się zatrzymać”. Gna Andrzej, gna drugi plan – tiku taku. Tę narracyjną frywolność, pod pewnym rygorem, Skolimowski wykorzystał także w późniejszych filmach zagranicznych (Le Depart, Na samym dnie, Wrzask)
Nie oznacza to że Walkower jest filmem o niczym. To ironiczna i absurdalna komedia o kryzysie wieku wczesnego. Alter ego(?) Skolimowskiego zbliża się do granicy 30 urodzin. Na styku dekad w swoim życiu trzeba stoczyć walkę bokserską na ringu biurokratycznego kombinatu, na ringu uczuciowym i też tym faktycznym, bo Andrzej jest bokserem.
Republika nawijała:
Kombinat pracuje, oddycha, buduje. Kombinat to tkanka, ja jestem komórką
Zanurzony aż po uszy w regułach kombinatu, w komunistycznych limerykach i trzymający się kurczowo swojego radia i zegarka, Andrzej musi przepchać się na drugą stronę. Dać komuś po mordzie i samemu też dostać po mordzie.
Gdzieś pod tą taflą ironii, “na samym dnie”, Skolimowski przemyca myśl, że najgorsze, co można zrobić to oddać sprawę walkowerem, ale też czasem stawienie się do walki nie zawsze się opłaca. Kryzys wieku wczesnego, kiedy jeszcze zamiast kupować sobie fioletowego Harleya kupujesz wagę albo rysujesz kredą swój wyimaginowany tapczan. Walka z życiem w kategorii średniej, bo na ciężką przyjdzie jeszcze czas.
Leave a Reply
Your email address will not be published. Required fields are marked *