Andrew Dominik podejmuje brawurową próbę przywołania duchów i to z całkiem niezłym skutkiem. Jakże to też znamienne jak ikonę srebrnego ekranu zamykamy w netflixowo telewizyjnym seansie spirytystycznym. Ale co by uniknąć dziadkowego gadania, Dominik wywołał ducha Monroe, pozostającego poza kontrolą samej Normy Jeane i przeprowadził go przez piekło. Wspaniale poszargane zostają nasze miłe wspomnienia związane z wszystskimi cosy filmami z Marylin, bo kino przestaje być u Dominika bezpieczne. co, wasze romantyczne JA ucieka od problemów w kino niczym „młody sherlock”? no to Andrew katapultuje cię z tej bezpiecznej przystani kopniakiem. Zabiera hollywood i swojemu filmowi śmiech, gwar, skoczną muzykę drugiego planu i zostawia nas z echem pustych słów. I to wszystko pokazał Dominik, pozwalając sobie wypiąć się na klasyczną narrację i chwała mu za to zapraszamy do panteonu największych twórców obok Terrenca Malicka i Apichatponga Weerasethakula
Leave a Reply
Your email address will not be published. Required fields are marked *