poniższa analiza jest kopią tekstu mojego autorstwa opublikowaną pod tym linkiem:

Wyobraźmy sobie rozedrgane wiosennym ciepłem powietrze 8 maja 1945 roku. Podpisanie aktu kapitulacji Niemiec rozdziela ostatni wydech wojny od pierwszego wdechu czasu pokoju. Na horyzoncie zdaje się klarować spokojniejszy czas. Jednak, jak można zaczerpnąć haust powietrza czując wciąż odór przelanej krwi, a nowa perspektywa zmiany to ruiny i zgliszcza? W tragedii Wajdy, rodem z antycznego dramatu, nawet jutro jest czymś, co niknie za mgłą, a powietrza do odetchnięcia z ulgą jest coraz mniej…

Nieprzypadkowo użyłem nawiązania do ajschylosowego dramatu, bowiem „Popiół i diament” to rozdzierająca historia jednego wieczoru desygnowanego przez fatum. Maciek, członek AK, zostaje naznaczony piętnem śmierci już od pierwszej sceny, w której w jednej chwili z oprawcy niewinnego młodego mężczyzny, staje się ofiarą swojej predestynacji. Morderstwa dokonuje na progu kapliczki, co nadaje zbrodni dodatkowego wymiaru świętokradczego. Występuje przeciwko Bogu i zostaje zupełnie sam, pozbawiając się obecności stwórcy. Wajda nie traktuje protekcjonalnie zabójstwa. Nie odnajduje w nim aktu szlachetności, pełnego wyższych idei. Chłopak mordując zabiera czyjegoś ojca, męża. Przekleństwo śmierci towarzyszy także obiektowi nieudanego zamachu – Szczuce, który ma świadomość, że kara za zbrodnie powoli go dosięga. Fatum podąża, a jego obecność jest coraz bliższa. AKowiec, jeszcze zdystansowany obserwator, podgląda z okna rozpacz żony po stracie męża. Mrok kroczy za chłopakiem. Bezpośrednio dotyka go w zburzonym kościele, kiedy odkrywa prześcieradło i drugi raz patrzy w zamknięte oczy swojej ofiary. W ruinach budowli sakralnej następuje również kluczowy moment rozstrzygający przeznaczenie młodzieńca. W ciszy obserwuje, wiszący do góry nogami, krzyż. Sacrum miesza się z profanum. Z jednej strony kwintesencja zniszczenia i wyjałowienia duchowego, z drugiej symbol nadziei i odrodzenia. Wajda nie rozstrzyga jasno losu chłopaka. Maciek stojąc pod krucyfiksem staje się jednym z konających obok Chrystusa zbrodniarzy, jednak przez odwróconą pozycję krzyża, nie można stwierdzić, czy dostąpi on przebaczenia, czy potępiony zniknie w mroku.

Śmierć nie tylko oddziałuje na teraźniejszość bohaterów, ale i ma znaczący wpływ na ukształtowaną przeszłość. „Popiół i diament” jest hucznym karnawałem starości. Młodość dogasa i staje się wspomnieniem, a pamięć minionych lat, obok nostalgii, generuje ból. Wojna nie sprzyja „dobrym” ani „złym”. Zabiera syna Szczuce, a Maćkowi przyjaciół. Przeszłość zdaje się być nieistotna, a przyszłość pozostaje nieznana. Na bohaterów tragedii Wajdy nikt nie czeka, są tylko marionetkami nie mającymi wpływu na własne życie. Maciek snuje marzenia o powrocie do Warszawy, ale powrót ten prawdopodobnie zaowocuje bólem rozczarowania. Brak chęci „zapuszczenia korzeni” najpełniej widać w intymnym zbliżeniu z kelnerką. Próba egzystowania jedynie w chwili obecnej i niechęć do wykształcenia wspomnień mogących przynieść cierpienie w przyszłości.

„Ta noc do innych jest niepodobna”. Początek nachodzi na koniec. Wajda wypełnia powietrze wibracjami zmiany. Gwar ludzi, żywa muzyka, radość, śmiechy przerywane przez rytmiczny wymarsz niemieckich żołnierzy i łoskot wjeżdżających w miasto sowieckich czołgów. Papieros w popielniczce dogasa, a obok na kontuarze kwitną fiołki. Znamienna wydaje się być, już ikoniczna, scena ze spirytusem. Maciek zapala „znicze”, relikty wspomnień po bliskich z młodości. Chwilę później reminiscencje przeszłości gaszone są przez rozbawiony tłum młodych wznoszących toast z tych kieliszków. Historia zapomina o nieobecnych i daje niestabilny fundament przyszłości. Konformiści przyjmujący entuzjastycznie w Monopolu nową władzę są urzeczywistnieniem kruchej bazy nowej Polski. Znajduje to upust w wyjątkowo wymownym finale, kiedy biesiadnicy stają do śmiesznego, w rozstrojonym akompaniamencie instrumentów, poloneza. Pamięć narodowa zniekształcona w krzywym zwierciadle i symboliczne wyjście w jakże świetlistą pustkę.

Maciek z powodzeniem morduje Szczukę, ale ucieczkę na pociąg niweczy przypadek. Próbując nie nawiązać kontaktu z kolegą zwraca nieświadomie na siebie uwagę żołnierzy. Pokazuje to brak możliwości uniknięcia fatum. Jego śmierć jest ostatecznym zwieńczeniem dywagacji w dziele Wajdy. AKowiec umiera powoli, a jego odejście ma wymiar symboliczny. Przeszyty kulą kieruje wzrok na odjeżdżający pociąg. Jedyna droga ucieczki przepada, marzenia o przyszłości pozostają niezrealizowane. Unika pościgu owijając się białym płótnem, na którym zostawia ślady krwi. Grobowy całun, przez który dokonuje się jego oczyszczenie. I wreszcie śmierć na rumowisku, podczas której jęcząc z bólu zakopuje się w zgliszczach. Aż do samego końca Wajda nie precyzuje, czy Maciek zmienia się w jeden z wielu wiórów popiołu na stosie historii zniszczonej Polski, czy staje się pierwszym lśniącym diamentem, symbolem walki o marzenia.

Tags: , , , ,

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com