Każdy kolejny rok oglądania kina jest zawsze trochę inny. W tym roku na pewno najistotniejsze były dla mnie otwarcia się na światy duchów Apichatponga Weerasethakula, spektrum tożsamości płciowej brawurowo eksplorowane przez Julie Ducournau i parę ciepłych gestów empatii Mike’a Millsa. Do czasu aż jakiś debil nie wpadnie na pomysł odpowiednika filmwebu dla teatru, kino pozostanie tym jedynym powodem socialmediowego ekshibicjonizmu. Co do selekcji zebranych filmów nie ma w niej ani klucza premier, ani kryterium roku produkcji, ani nawet tego czy uważam te filmy za dobre (bo zdarzają się takie, które lubię np. tylko za muzyczkę, albo za zdjęcia).
Leave a Reply
Your email address will not be published. Required fields are marked *