poniższy tekst jest kopią recenzji mojego autorstwa opublikowanej oryginalnie na stronie Kalejdoskop Wrocław pod linkiem:

Moblinosc jest realnoscią

Głosi tytuł jednego z najkrótszych i najważniejszych rozdziałów „Biegunów” Olgi Tokarczuk. Myśl głośno wybrzmiewająca z każdej strony lektury i element spajający konstelację rozrzuconcyh w czasie historii. „Flights” (Odloty, ucieczki) –  tytuł angielskiego przekładu, wskazuje na dynamizm o charakterze podróżnym, podczas gdy polska nazwa odnosi się do bardziej ogólnego nie zatrzymywania się.

Wieczni wędrowcy, którym nie wolno się zatrzymać choćby na chwilę i którzy nawet we śnie muszą się poruszać, a gdy zachorują, inni będą ich nosić, ażeby w bezruchu nie dopadł ich szatan.

W przekładzie ruch nabiera swoistej namacalności poprzez umiejscowienie go na lotniskach, promach, w autobusach… Ale wczytując się dokładniej w dzieło noblistki, Biegunem określa się osobę wyprzedzającą czynem albo myślą ścieżkę czasu, w której człowiek egzystuje. Ta definicja łączy niewidzialną nicią nieustannie  podróżującą narratorkę z szukającym prawd o strukturze tkanek naukowcu  i umiesza ich, oraz inne postacie, w drżącej sieci ścieżek czasu.

Film  od początku wiązał się z ruchem. Idea wybudzenia zdjęcia z majestatycznej stateczności. Dwadzieścia cztery zdjęcia w sekundę, sekundę pełną przemieszczenia. Nic więc dziwnego, że kino skazane na dynamizm jest pełne Biegunów.

Najbardziej oczywistym zaprzeczeniem bezruchu jest podróż. Niekiedy priorytetem nie jest sam cel, ile proces wędrówki. „Wieczni wędrowcy” unikają myśli o finalnej destynacji, bo w momencie dotarcia do niej będzie już ona czymś innym. Grecki kreator filmowego neomodernizmu, Teo Angelopolous, stawia swoich bohaterów na krawędzi. Porywani przez fale losu „marynarze”, bliscy zostania w jednej chwili rozbitkami skazanymi na samotność. Melancholijna podróż jest głównym tematem reinterpretacji historii Ulisesa w „Spojrzeniu Odyseusza”. Poszukiwanie trzech zagubionych rolek taśmy filmowej prowadzi A (Harvey Kitell) do końca jego podróży, który cały czas niknie gdzieś za mgłą. Niemożność zatrzymania się definiuje pielgrzymkę bohatera. Reżyser nie umie osiąść na stałym lądzie, a pojawiający się zbiegiem okoliczności pędzący  pociąg na peronie, czy statek w porcie, zawsze niosą go dalej. Tylko w ruchu A doświadcza esencji życia, pełni bólu cierpienia i wzruszeń radości. Angelopolous pokazuje bezlitośnie mijający czas. Stagnacja wiąże się z bolesną obserwacją upływu lat, a ciągłe trwanie w ruchu pozwala na ucieczkę.

Inne  dzieło Greka – „Pejzaż we mgle”, także traktuje o podróży. Cel, odnalezienie ojca po latach, majaczący i rozpływający się na horyzoncie. Podróż dzieci za tatą jest równocześnie drogą z dzieciństwa w dorosłość. W świecie bezlitośnie pełnoletnim znalezienie w sobie młodzieńczej łagodności jest jedyną skuteczną ucieczką przed tym, co nieczyste. Znamienna i definiująca dzieło Angelopolousa jest scena wyłowienia fragmentu rzeźby z morza – dłoni bez palca wskazującego. Symbol braku określonego celu, znak od losu,  skazanie na wędrówke, z możliwością wyboru i decyzji o kierunku swojej przyszłości.

Tułaczka sensem egzystencji, niewidzialna ręka pchająca ludzi dalej. Wieczni Odysi, niemożni zatrzymać się, dryfujący w świecie emocji, nieustannie powiększajcy swój bagaż doświadczeń.

Ruch nie musi być jedynym wymiarem zawartej w cytacie Tokarczuk „mobilności”, a jedynie tłem ważniejszej ekspedycji wewnątrz siebie. Jep Gambardella przmierza Rzym w poszukiwaniu „Wielkiego Piękna”. 60 urodziny rozpoczynają eksploracje i ekspiacje przed sobą samym. Wieczne Miasto nie jest celem, a scenerią, ruinami pełnymi wspomnień i teatrami drobnych dramatów, areną do wyciągania konkluzji. Gdy intelektualne spotkania w willach przypominają groteskę, a cuda w Termach Karakalnych są niemożliwe do zauważania,  odpowiedź na pytanie przynosi dążenie do „prostej” świętości. Prawdziwa mobilność kryje się nie w spacerze ulicami Rzymu, lecz w pielgrzymowaniu do swojego źródła. Powrót do swoich korzeni nie jest bynajmniej regresem, krokiem wstecz, ile znalezieniem nowego punktu odniesienia w życiu, ucieczką od dekadencji i cynicznego otoczenia.

Podobny wymiar zdaje się mieć poszukiwanie przez Idę swoich korzeni rodzinnych w arcydziele Pawła Pawlikowskiego. Prawda o przeszłości pozwala odkryć prawdy teraźniejszości. Dziewczyna naradza się na nowo i przeżywa swoje nowe życie w kilka dni. Stojąc przed najważniejszą decyzją w życiu, ma wybór wejścia w ruchliwą ścieżkę swobodnego życia, albo skazania się na stagnację i repetytywność zakonnego egzystowania w klasztorze.

Kwintesencją życia jest mobliność mentalna. Człowiek gotowy postawić jeszcze jeden krok w nieodkryty rejon swojej świadomości zachowuje podstawę swego bytu. Stagnacja i bezruch wewnętrzny oznacza śmierć.

Połączenie mobilności fizycznej z tą duchową najpełniej leży w ideii ucieczki. Jest ona bowiem efektem wyzwolenia duszy z sytuacji fizycznego unieruchomienia. Równorzędnie istotny jest w niej proces mentalnego przygotowania i autentyczne działanie. Ucisk zabiera tlen, a miejsce niewoli staje się więzieniem. Pacjenci zakładu psychiatrycznego, dehumanizowani przez personel w ‘Locie nad kukułczym gniadem” Formana, czy Diego de Zama czekający na opuszczenie wyspy w dziele Lurecii Martel. Różne stopnie ucisku, które ograniczając bohaterow budzą najskrytsze pragnienie wyrwania się z bezruchu. Niezależnie od efektu liczy się myśl, nieograniczona i wolna, dowód nieskrępowanej wolności ducha. Bieguni, niepokorni, unikający spotkania z szatanem bezruchu.

Dotychczas przytoczone przykłady były jednostkowe. Indywidualistami podążającymi swoimi ścieżkami w czasie. Poszukując społeczeńśtwa „wiecznych wędrowców” wystarczy sięgnąć po ostatni film Laslo Nemesa.W „Schyłku dnia” widz jest świadkiem wyjątkowego portretu czekającego społeczeństwa na przełomie wieku, pobudzonego, mającego świadomość zbliżającego się niezidentyfikowanego końca. Rozruch, pobudzenie zostały uchwycone w onirycznych scenach zbiorowych, podczas których tłum przytłacza kadr, a w nim główną bohaterkę.

Kierując się powyższym kluczem można założyć, że „biegunizm” w kinie jest powszechny, bowiem każdy film przygodowy, drogi zawiera w sobie wyżej wymienione cechy. Źródło leży jednak znacznie głębiej. Chodzi o głęboko zakorzenioną potrzebę zmienności, ruchu, kwestionowania siebie i otaczającego świata. Bohaterowie, których nie definiuje sam cel, a sens kryjący się w drodze do niego. Buntownicy, współcześni Odysi, poszukiwacze siebie, swojej przeszłości, społeczeństwa, ciągle mobilni, a przez to realni – bieguni.

Tags: , , , , , , ,

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com